Nie miał mi kto zdjęcia zrobić na pamiątkę

A wyszło tak jakoś z marszu bo przyjechałem zobaczyć do klienta jak stawiają komin na którym po dziś dzień mamy nadajnik (BTW:w jedną stronę z niego widzę Jasną Górę, z w drugą: Hutę Katowice)
Komin był skręcony w całości na ziemi i go dźwig zgrabnie tylko podniósł - a odczepienia haka nie przewidział dźwigowy.
Co było robić? Wszedłem do góry jak hak był jeszcze na uwięzi, później go przepiąłem z komina do swojej uprzęży a z góry już miałem transport gratis

A czemu mam nie mówić prawdy? Pierwsze uprzęże szyliśmy z bratem jak miałem kilka lat, bo tego nie szło dostać na rynku a w czymś po skałkach i w jaskiniach trzeba było chodzić. Pierwszą jaskinię zwiedziłem przy pomocy pasa strażackiego. Do Studniska mam 20 kilometrów więc okazji miałem sporo by się obyć ze sprzętem, zaś zjazd na takim haku to sama przyjemność w przeciwieństwie do np. wychodzenia prawie 40 metrów w górę na trzech prusikach - kto był w Studnisku to wie o czym mówię. Małpy i crolle to był przez wiele lat rarytas niedostępny wtedy dla nastolatka.
Acha - dźwigowy mnie na koniec ciut podniósł bo chciałem sprawdzić czy będzie lepiej widać jedną miejscowość za wzniesieniem, także realnie byłem z 60 metrów nad ziemią.
[EDIT]
Lardlux - nie piję w pracy. Po prostu lubię to robić i tyle w temacie. Praca na wysokości mi nie przeszkadza, dotychczas najwyżej byłem na 120 metrach.
Poniżej zdjęcia z przeżartego komina EC. Kołnierz ma taką grubość jak widać na miejscach skręcenia elementów. Zdjęcie tego nie oddaje lecz dziura jest (a dokładniej była, bo to fotka z 2013 roku) na tyle duża że można by tak wsadzić głowę bez kasku.
A widok w dół jest taki ( Na galerii poniżej (20 metrów) stoi osoba a u podstawy stoi granatowe Doblo z drabiną na dachu ). Acha - odchyłki od pionu dochodzą do metra przy w miarę spokojnym wietrze
